|  | 
| Norkdapp - koniec Europy | 
Ciągnie wilka do lasu. Już kiedyś byłem w 
Norwegii, jednak po tamtym wyjeździe pozostał spory niedosyt. Udało nam się wówczas zobaczyć spory kawałek południowej cześci kraju wikingów. Tymczasem odległa Północ cały czas chodziła mi po głowie. W mojej wyobraźni była to kraina ogromnych, pustych przestrzeni, lodowatego morza i nigdy niekończącego się dnia. No i oczywiście reniferów. Zebraliśmy się więc w tym roku i ruszyliśmy. W trójkę - z Rolandem i Anią, samochodem - pożyczonym. Żeby było ciekawiej przez Rosję. Trzy tygodnie i 10,5 tysiąca kilometrów. Tym  razem minimum tekstu, maksimum zdjęć. Zapraszam.
|  | 
| Kiedy ruszamy z Trójmiasta dopisuje nam pogoda i dobry nastrój. W końcu przed nami 3 tygodnie przygody | 
|  | 
| Gdzieś tak od Sejn droga przybiera dramatyczny wymiar, wszystko jest rozkopane, do tego zaczyna potężnie padać i grzmieć | 
|  | 
| Nasz pierwszy nocleg ma miejsce gdzieś w polu, znajdujemy go już po ciemku. Drugiego dnia docieramy do Wilna. | 
|  | 
| Po dwóch dniach jazdy możemy trochę rozprostować nogi. Wilno wydaje nam się całkiem sympatyczne. | 
|  | 
| Oczywiście deszcz nie do końca chce dać nam spokój | 
|  | 
| Niestety nie mamy za dużo czasu, ledwie kilka godzin | 
|  | 
| Ostra Brama - można odnieść wrażenie, że tylko po to przyjeżdżają tu Polacy. Natężenie występowania języka polskiego wzrosło w tym miejscu o 80 % | 
|  | 
| Zastanawiamy się czy to stanie się normą, przekraczanie granicy z Łotwą również w czasie nawałnicy | 
|  | 
| Jak widać pogoda nie każdemu przeszkadza | 
|  | 
| Tak mniej więcej wyglądają nasze miejsca noclegowe, gdzieś na uboczu, w lesie, w polu. Wszystkie na dziko | 
|  | 
| Kolejny dzień na Łotwie wita nas wreszcie nieco lepszą pogodą | 
|  | 
| Poranny spacer po Rydze nastawia optymistycznie na dalszą część dnia | 
|  | 
| Ryska starówka spodobała nam się bardziej od tej wileńskiej | 
|  | 
| W końcu przekraczamy jakąś granicę w normalnych warunkach pogodowych | 
|  | 
| Nie wszędzie było łatwo znaleźć LPG, im dalej tym trudniej. O ile w Rosji ze względu na cenę benzyny nie był to aż taki problem o tyle w Norwegii robiło się bardzo przykro gdy skończył się gaz a nie znaleźliśmy stacji | 
|  | 
| Estonia od początku wydała nam się dziwnym krajem. Bardzo mało zurbanizowanym | 
|  | 
| Zresztą nie powinno to dziwić jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że ponad jedna trzecia jej obywateli mieszka w stolicy | 
|  | 
| A stolica ta spodobała nam się jeszcze bardziej niż dwie poprzednie | 
|  | 
| Precyzując - chodzi o starówkę | 
|  | 
| Bardzo klimatyczną, z pozostałościami murów obronnych, z wąziutkimi uliczkami i urokliwymi kamieniczkami | 
|  | 
| Bo poza nią Tallinn poraża ogromnymi, komunistycznymi blokowiskami | 
|  | 
| Godziny spędzone w aucie powodują, że czasem trzeba przystanąć by się rozciągnąć | 
|  | 
| Nocleg w Estonii spędzamy na plaży Zatoki Fińskiej | 
|  | 
| Już tu daje się odczuć, że dzień jest wyraźnie dłuższy. Piękne i spokojne miejsce | 
|  | 
| W kolejce do przejścia granicznego stoimy dwa razy | 
|  | 
| Ktoś to jakoś dziwnie zorganizował. Najpierw należy udać się w miejsce oddalone o kilka kilometrów od przejścia i nabyć kwitek za 1,3 euro a następnie poczekać w kolejce na drugi za 3 euro | 
|  | 
| Potem już poszło w miarę sprawnie i bez większych problemów | 
|  | 
| W pewnym momencie zaczynają nas niepokoić dziwne odgłosy z prawego hamulca. Jako wybitni mechanicy postanowiamy się tym zająć | 
|  | 
| Chyba raczej nic nie zrobiliśmy ale jakoś udało nam się dojechać do Sankt Petersburga | 
|  | 
| Gdzie czekał na nas nocleg w takim oto miejscu | 
|  | 
| Trzeba więc uczcić jakoś osiągnięcie kolejnego celu w naszej podróży | 
|  | 
| Nasza noclegownia to nic innego jak garaż pełen motocykli | 
|  | 
| W którego nadbudowanym piętrze mieści się część mieszkalna | 
|  | 
| Brak okien i dudniący całą noc wentylator, gorąco jak w saunie, głośno jak w fabryce | 
|  | 
| Można powiedzieć, że śpimy na bombie | 
|  | 
| Miejscówa ma jednak swój niepowtarzalny klimat, okraszony zapachem smarów i benzyny | 
|  | 
| Nasz gospodarz - Viktor - zabiera nas na wycieczkę po mieście | 
|  | 
| Ponieważ nasze garażowe osiedle mieściło się na przedmieściach miasta, do centrum docieramy metrem | 
|  | 
| Viktor specjalnie wziął dzień wolny aby być naszym przewodnikiem | 
|  | 
| Centrum jest bardzo czyste, zadbane, elewacje wszystkich budynków są w nienagannym stanie | 
|  | 
| Trzeba jednak przyznać, że jeden dzień na Sankt Petersburg to o kilka tygodni za mało | 
|  | 
| Jak to powiedział Viktor na sam Ermitaż potrzebowalibyśmy ze dwóch tygodni | 
|  | 
| Więc nie weszliśmy do niego wcale | 
|  | 
| W zamian udajemy się w rejs Newą | 
|  | 
| Dzięki Viktorowi w cenie "po znajomości" czyli za darmo - tu symbol rewolucji październikowej - krążownik Aurora | 
|  | 
| Miasto zbudowano na bagnach, na kilkudziesięciu wyspach | 
|  | 
| Które spina 396 mostów, z których 14 największych otwieranych jest co noc aby umożliwić żeglugę | 
|  | 
| Bywa nazywane "Wenecją Północy" | 
|  | 
| Można to zrozumieć kiedy statek wpływa pod nisko przewieszonymi mostami w wąskie kanały otoczone setkami kamienic | 
|  | 
| Rejs daje możliwość szczątkowego, pobieżnego zwiedzenia miasta | 
|  | 
| Na więcej nie mamy czasu, a tego dnia również siły | 
|  | 
| Sobór Zmartwychwstania Pańskiego | 
|  | 
| Na koniec udajemy się jeszcze do Ogrodu Letniego | 
|  | 
| Założonego w 1704 roku z inicjatywy Piotra I Wielkiego | 
|  | 
| Powrót do naszego lokum i rozpoczęcie wieczoru | 
|  | 
| Ekipa z każdą godziną rozkręca się coraz bardziej, szczególnie przypada im do gustu Żubrówka | 
|  | 
| Pożegnalne zdjęcie i czas opuścić gościnne progi tego przybytku | 
|  | 
| Naszym kierunkiem jest północ, jednak wpierw musimy objechać południowy brzeg olbrzymiej Ładogi | 
 
|  | 
| Viktor dał nam mapy Karelii więc staramy się zajechać do miejsc, które nam polecił | 
|  | 
| Pierwszym z nich jest mała wioseczka Staraya Svoboda | 
|  | 
| W której mieści się składający się z dwóch kompleksów (częściowo odrestaurowanych) monastyr | 
|  | 
| Pod wezwaniem Trójcy Świętej, pochodzący z XV wieku | 
|  | 
| Znajdujemy tu również pocztę, z której nie wysłaliśmy kartek, ale już kupiliśmy znaczki | 
|  | 
| Karelia to bardzo charakterystyczne drewniane budownictwo | 
|  | 
| A także długie proste przecinające niekończące się lasy | 
|  | 
| Szukając zupełnie czegoś innego, znajdujemy taki urokliwy zakątek | 
|  | 
| Wspomniane niekończące się lasy oznaczają też niekończącą się ilość owadów, które utrudniają życie, tu akurat atakowały nas chmary maleńkich, wchodzących wszędzie muszek | 
|  | 
| Trafiamy do miejsca gdzie na rzece Tokhmayoki | 
|  | 
| Zabarwiona na brązowo woda spływa takimi oto wodospadami | 
|  | 
| Tworząc bardzo malowniczy zakątek tuż przy głównej (a może jedynej) drodze | 
|  | 
| Nawet nam ciężko zepsuć urok tego miejsca | 
|  | 
| Odbiliśmy od drogi na Murmańsk ponad 200 km na zachód | 
|  | 
| Aby dotrzeć do Parku Ruskaela | 
|  | 
| Gdzie z zatopionych dawnych kamieniołomów utworzono park rozrywki | 
|  | 
| Przyciągający pięknymi formami skalnymi i turkusową wodą | 
|  | 
| Dźwięki drumli umilają podróż moim towarzyszom | 
|  | 
| Pierwsze i ostatnie ognisko na naszej trasie, nie łatwo coś zapalić, kiedy wszystko spowija wilgoć i zgnilizna | 
|  | 
| Ani ono dla ciepła ani dla jasności, jest bowiem i ciepło i jasno | 
|  | 
| Wody w karelskich jeziorach i rzekach mają bardzo często taki kolor - potężna Ładoga | 
|  | 
| Roland próbuje dojrzeć przeciwległy brzeg - bezskutecznie | 
|  | 
| Długi dzień daje nam się we znaki, o północy nadal nie chce się spać, za to rano ciężko wstać. Orzeźwienia szukamy więc w wodach tego jeziora | 
|  | 
| I znowu kilometry prostego jak drut asfaltu, czego nie przesypiamy w nocy, odsypiamy w samochodzie | 
|  | 
| Kanał Białomorski to kawał brutalnej historii epoki Stalinizmu | 
|  | 
| I kawał potężnej drogi wodnej, której udaje nam się zobaczyć zaledwie skrawek | 
|  | 
| Czasem trzeba zjeść szybko, w drodze - kanapka z jajkiem wg Rolanda | 
|  | 
| Wreszcie docieramy do Morza Białego, którego kolor może mylić | 
|  | 
| Jadę tu z nadzieją, że uda nam się stąd popłynąć na Wyspy Sołowieckie | 
|  | 
| Niestety okazuje się, że miejsca na statek powrotny są dopiero za 4 dni, a tyle nie możemy tu zostać | 
|  | 
| Rabocheostrovsk to jedno z tych miejsc, którego klimat wyjątkowo mnie urzeka | 
|  | 
| Stara, rozsypująca się drewniana zabudowa | 
|  | 
| Ciche morze w czasie odpływu | 
|  | 
| Uczucie pustki i nostalgii | 
|  | 
| Przesiąknięte czymś odległym, nieuchwytnym | 
|  | 
| Atmosferą odległej północy, o tej porze roku wyjątkowo łagodnej | 
|  | 
| O tak przyjaznych i ciepłych barwach | 
|  | 
| Że chciałoby się tu zostać dłużej i poznać codzienność tego miejsca | 
|  | 
| Zostawiamy jednak Morze Białe i Sołowki i kierujemy się dalej na Północ | 
|  | 
| Naszym kolejnym celem jest leżący na Półwyspie Kolskim Kirovsk | 
|  | 
| Miasto, z którego najprościej wyruszyć w Chibiny | 
|  | 
| Wcale jednak nie jest tak prosto, nie ma tu bowiem żadnych szlaków ani informacji turystycznej, która mogłaby w czymś pomóc | 
|  | 
| Korzystając ze złapanego wifi i relacji internetowych dowiadujemy się, że musimy udać się na teren kopalni apatytu | 
|  | 
| Zostawiamy samochód pod bramą, pakujemy plecaki i ruszamy, nadal nie do końca wiedząc gdzie | 
|  | 
| Odczucia lekko surrealistyczne | 
|  | 
| Potężne opuszczone budowle i dominująca rdza | 
|  | 
| Kontrastują z zielonymi górami | 
|  | 
| - Wy idziecie do góry a my pod górę - krótkie spotkanie z górnikami, którzy pomagają nam obrać właściwy azymut | 
|  | 
| Kiedy kończą się zabudowania zaczyna się pogrom | 
|  | 
| Komary atakują w takiej ilości i z taką zaciekłością, że nie można na chwilę nawet przystanąć aby złapać oddech | 
|  | 
| Do tego grunt stanowi zapadająca się gruba warstwa mchu, co utrudnia stawianie kolejnych kroków | 
|  | 
| Warto zwrócić uwagę, że w góry wyszliśmy gdzieś koło 19 | 
|  | 
| Słońce zachodzi jakieś 48 minut po północy, tylko po to żeby wzejść za niecałe dwie godziny | 
|  | 
| Komary jednak nie odczuwają tu w ogóle czasu ani zmęczenia, świdrujący jazgot nie ustępuje przez całą | 
|  | 
| Atakują również przy porannym składaniu namiotu | 
|  | 
| Dopiero na górze widać jak potężna jest kopalnia i jak daleko się ciągnie | 
|  | 
| Na dół schodzę z samego rana, ruszam jakoś po 6 | 
|  | 
| Ania z Rolandem zostali niżej, tam gdzie kończyła się droga, nie chcieli iść bez szlaku | 
|  | 
| Niestety w Chibinach w ogóle nie ma szlaków | 
|  | 
| Znowu wracamy w postindustrialny świat | 
|  | 
| Do krainy rosyjskiego Mad Maxa | 
|  | 
| Po zaledwie kilkunastu godzinach walki z upałem i komarami | 
|  | 
| Jesteśmy totalnie wykończeni | 
|  | 
| Jakże ponuro musiałoby to miejsce wyglądać gdyby nie świeciło słońce | 
|  | 
| Czyniąc odwrót z Półwyspu zatrzymujemy się w jednym z setek takich zakątków | 
|  | 
| Gdzie kąpiemy się w warunkach, które uznajemy za luksus | 
|  | 
| Nabraliśmy ze sobą ciepłych rzeczy, jakbyśmy jechali nie wiadomo jak daleko na północ | 
|  | 
| Tymczasem Murmańsk wita nas 26 stopniami C | 
|  | 
| Ze wzgórza na którym stoi Alosza rozciąga się panorama na całe miasto | 
|  | 
| Ruszamy w kierunku norweskiej granicy, przez zmilitaryzowane tereny pełne poligonów i baz wojskowych | 
|  | 
| Wojskowe kontrole nie stwarzały nam żadnych problemów, za to rosyjski celnik chce nam rozbierać instalację gazową, na szczęście jego koledzy wybijają mu z głowy ten pomysł | 
|  | 
| Nie mieliśmy w Rosji żadnych problemów ani dziwnych, nieprzyjemnych sytuacji | 
|  | 
| Mimo to przekroczenie granicy norweskiej wywołuje jakiś psychiczny luz i bezgraniczne wręcz poczucie bezpieczeństwa | 
|  | 
| Norwegia wita nas też pięknym światłem powoli opadającego słońca | 
|  | 
| Nawet komarów jest jakoś mniej | 
|  | 
| Jest też to na co liczyłem, ogromna przestrzeń | 
|  | 
| I widoki, które powodują, że częściej trzeba by się zatrzymywać niż jechać | 
|  | 
| Pojawiają się też przypadkowi przechodnie na ulicy | 
|  | 
| Norwegia to też kraina niezliczonych tuneli | 
|  | 
| Kolejni chętni na podwóżkę | 
|  | 
| Wyjątkowo niepłoche rogacze | 
|  | 
| Na Przylądek Północny dojeżdżamy w chmurach | 
|  | 
| Na szczęście nasz brak pośpiechu okazuje się być bardzo dobrym rozwiązaniem | 
|  | 
| Gdyż doczekujemy momentu kiedy chmury się rozchodzą a widoki stają się sto razy lepsze | 
|  | 
| Do globusa trzeba się ustawiać w kolejce, nam się wpierniczyła japońska turystka | 
|  | 
| Tak naprawdę to właśnie tam jest najdalej na północ wysunięty skrawek Europy | 
|  | 
| Sam półwysep wydaje się być esencją surowego północnego klimatu | 
|  | 
| Nie ma tu w zasadzie drzew, jest kilka malutkich miejscowości | 
|  | 
| Poza tym surowe piękno | 
|  | 
| I stada reniferów | 
|  | 
| Morze Barentsa i długo długo nic | 
|  | 
| W jakiś sposób ten kadr oddaje klimat tego miejsca | 
|  | 
| Nocleg spędzamy nad jedną z zatok Morza Barentsa | 
|  | 
| O tej porze roku słońce tu nie zachodzi wcale | 
|  | 
| Można więc spokojnie o 2 w nocy zrobić sobie spacer plażą | 
|  | 
| A dla lepszego rozbudzenia poranna kąpiel | 
|  | 
| W prostej linii odległości w Norwegii nie są takie duże | 
|  | 
| Jednak w rzeczywistości dwa zjawiska zdecydowanie wydłużają czas podróży | 
|  | 
| Po pierwsze ograniczenie prędkości i wiążące się z jega nieprzestrzeganiem potężne mandaty | 
|  | 
| A po drugie drogi, które wiją się setkami zakrętów | 
|  | 
| Tak po prawdzie jest i trzeci powód | 
|  | 
| Widoki, które zmuszają do częstego zatrzymywania się | 
|  | 
| A takie tam sobie wybraliśmy miejsce na śniadanie | 
|  | 
| Naszym kierunkiem są Lofoty | 
|  | 
| Bajkowe wyspy | 
|  | 
| A w zasadzie góry zatopione w morzu | 
|  | 
| Ikoną norweskiej kultury i historii są wikingowie | 
|  | 
| Korzystamy więc z okazji aby bliżej przyjrzeć się dawnym pogańskim wojownikom | 
|  | 
| Zajeżdżając do muzeum Lofotr w miejscowości Borg | 
|  | 
| Jak wszystko na Lofotach tak i muzeum znajduje się w pięknej scenerii | 
|  | 
| W końcu mamy okazję w uczciwej walce rozwiązać wszystkie problemy | 
|  | 
| Rekonstrukcja chaty jarla Borgu | 
|  | 
| Przytrafia nam się również krótki rejs drakkarem, w którego załodze nie kto inny a Polak | 
|  | 
| Możemy też podpatrzyć jak wytwarzane były metalowe przedmioty | 
|  | 
| W zrekonstruowanej kuźni | 
|  | 
| Większą część przejazdu przez wyspy siedziałem z tyłu | 
|  | 
| Co oznacza, że przespałem jakieś 60% trasy | 
|  | 
| Co oczywiste ominęło mnie mnóstwo fantastycznych widoków | 
|  | 
| Taki jest jednak urok podróżowania samochodem | 
|  | 
| Docieramy do ostatniej miejscowości na wyspach o bezkompromisowej nazwie A | 
|  | 
| Gdzie zaraz za miejscowością | 
|  | 
| Nad skalnym morskim brzegiem | 
|  | 
| Znajdujemy nieformalny dziki kemping | 
|  | 
| Gdzie rozbiło się sporo wędrowców | 
|  | 
| Plany na kolejny dzień powodują, że musimy wstać wyjątkowo wcześnie | 
|  | 
| Czyli gdzieś przed 5 rano | 
|  | 
| Na szczęście pogoda zachęca do działania | 
|  | 
| Wracamy do A, dokładniej do portu | 
|  | 
| Gdzie pakujemy się na prom do Bodo | 
|  | 
| Lofoty żegnają nas porannymi mgłami unoszącymi się nad morską taflą | 
|  | 
| Z Bodo kierujemy się na południe, bo gdzieżby indziej | 
|  | 
| Czujny za sterami Roland wypatrzył nam takie oto miejsce, gdzie tradycyjnie wpadamy do wody | 
|  | 
| Smutny nieco moment opuszczenia Kręgu Polarnego | 
|  | 
| Od tej pory dzień będzie się już mocno skracał i coraz więcej mroku przynosić będzie noc | 
|  | 
| Wiecie jak to jest, bez takiego certyfikatu nikt nie uwierzy Wam, że tu byliście | 
|  | 
| Nam jednak musicie uwierzyć na słowo, bo sobie go darowaliśmy | 
|  | 
| Charakterystyczne pokrycie dachów wielu norweskich domów | 
|  | 
| Przyszedł czas aby zmierzyć się z inną ikoną Norwegii | 
|  | 
| Szukamy więc mitycznych Trolli | 
|  | 
| I coś nam podpowiada, że jesteśmy na dobrej drodze | 
|  | 
| Są i trolle | 
|  | 
| Droga Trolli to jedna z największych atrakcji Norwegii | 
|  | 
| Jedenaście wąziutkich serpentyn wykutych w skale | 
|  | 
| Z tym wyzwaniem dzielnie mierzy się Ania, mijanki są wyjątkowo interesujące | 
|  | 
| Coś tam gdzieś popadywało, ale nam przyszedł z tego wszystkiego jedynie taki widok | 
|  | 
| Idealnie gładki asfalt pośród postrzępionych szczytów, tak to Norwegia | 
|  | 
| Znowu śpimy w fantastycznym miejscu. Plan na rano - wejść na tę górę | 
|  | 
| Plan był wyjątkowo prosty | 
|  | 
| Wychodzimy o 7 i przed 10 jesteśmy z powrotem | 
|  | 
| Jakoś nie przyszło nam do głowy, że ocena sytuacji z dołu może trochę mijać się z rzeczywistością | 
|  | 
| Brak jakiejkolwiek ścieżki | 
|  | 
| Za to mnóstwo niestabilnych małych i średnich kamieni | 
|  | 
| I tyle samo tych większych, które jakoś trzeba pokonać | 
|  | 
| Szybko oddalam się od Ani i Rolanda, kiedy osiągam coś co mieliśmy za szczyt | 
|  | 
| Zostawiam tam rzeczy bo okazuje się, że to nie koniec - Alnestind to wysoki na 1665 m szczyt, na który wchodzę sam | 
|  | 
| Tymczasem moi towarzysze wylegują się w promieniach słońca | 
|  | 
| Cóż... też chyba muszę odpocząć | 
|  | 
| Droga w drugą stronę nie jest wiele łatwiejsza | 
|  | 
| Za to czeka na nas cieplutki prysznic - a koniec końców na drogę wracamy koło 13 | 
|  | 
| Geirangerfjord to chyba najpopularniejszy obrazek z norweskich widokówek | 
|  | 
| Zwany też "Królem Fiordów" | 
|  | 
| Serpentyn tu jeszcze więcej niż na Drodze Trolli, największe wrażenie robią mijające się na zakrętach wielkie autobusy | 
|  | 
| Dla leniwych fanów gór, Norwedzy zbudowali drogę przez sam środek Joutnheimu | 
|  | 
| Vettisfossen - jeden z najwyższych wodospadów Norwegii | 
|  | 
| Jego"szum" towarzyszy nam podczas snu | 
|  | 
| Nam nie wystarczył Jotunheim widziany z wnętrza samochodu | 
|  | 
| Dlatego pakujemy plecaki i ruszamy na krótki trekking | 
|  | 
| Dopisuje nam bardzo przyjemna pogoda | 
|  | 
| Liczyłem, że uda nam się przejść szlak Besseggen | 
|  | 
| Który prowadzi granią rozdzielającą jeziora Gjende i Bessvatnet | 
|  | 
| Niestety podchodząc od tej strony wymagałoby to nieco więcej czasu | 
|  | 
| A szkoda bo widok w tamtym miejscu zapiera dech | 
|  | 
| Obozujemy w takim miejscu obok jakiegoś dziwnego namiotu | 
|  | 
| Drugiego dnia dajemy sobie jeszcze w kość | 
|  | 
| Norwedzy specjalnie się nie szczypią wyznaczając szlaki | 
|  | 
| Tak więc idąc tym przypadkowym jesteśmy narażeni na osuwające się kamienie i głazy | 
|  | 
| Szczęśliwie jednak spokojne tego dnia | 
|  | 
| Jest jakoś zdecydowanie zimniej niż dzień wcześniej | 
|  | 
| Chociaż wchodząc pod górę i tak można się zagrzać | 
|  | 
| Kiedy schodzimy w dół do jeziora Bygdin | 
|  | 
| Niebo zaczynają spowijać czarne chmury | 
|  | 
| Po chwili z nieba spada deszcz z taką mocą i siłą, że kompletnie nie ma sensu wyciągać dodatkowych ubrań z plecaków | 
|  | 
| Za to w górze, tam skąd przed chwilą zeszliśmy Thor co rusz ciska gromy | 
|  | 
| Wyżymamy ubrania a z butów wylewamy litry wody. Wszystko schnie jeszcze ze 3 dni | 
|  | 
| Nasz samochód dla ludu znalazł sobie godne towarzystwo | 
|  | 
| Stavkirke, czyli kościoły klepkowe, wznoszone w Norwegii między X a XII wiekiem | 
|  | 
| Kiedy jeszcze chrześcijaństwo intensywnie mieszało się z pogańskimi wierzeniami | 
|  | 
| Czego wyraz dawni rzemieślnicy dali właśnie w kościołach typu stav | 
|  | 
| Których kształt nawiązywał do drakkarów - smoczych łodzi wikingów | 
|  | 
| Podobnie jak zdobienia pełne pogańskich motywów | 
|  | 
| Dach przypominający smoczą łsukę | 
|  | 
| Kościół w Borgund był naszym ostatnim punktem w Norwegii | 
|  | 
| Stamtąd już bez żadnej przerwy na nocleg kierujemy się do Szwecji | 
|  | 
| Przejeżdżamy mostem łączącym Malmo i Kopenhagę | 
|  | 
| I nieugięcie przez Niemcy docieramy do Polskiej granicy, jeszcze tylko ponad 300 km i jesteśmy w domu | 
 
Surowe piękno północy, gratuluje i szczerze zazdroszczę takiej wyprawy i tak fantastycznych widoków okraszonych idealną wręcz pogodą.
OdpowiedzUsuńTommy
Oj ciągnie na tą surową północ ciągnie ;) Piękne tereny. Z pogodą faktycznie mieliśmy dużo szczęścia :)
UsuńFajne te fotki.....
OdpowiedzUsuńDzięki :) Ale wolę oglądać Twoje :D
Usuń