18.05.2014

Kierunek Persja

W stronę Persji
Kiedy planowaliśmy wyprawę nikt z nas nawet nie myślał, że możemy dotrzeć tak daleko. O Iranie pomyśleliśmy gdzieś na miesiąc przed wyjazdem, ale nie zdążyliśmy na czas załatwić wiz. Na szczęście udało się je wyrobić w Turcji. To odległe i dosyć egzotyczne dla nas państwo było wielką zagadką. Nie wiedzieliśmy czego się po nim spodziewać, czego oczekiwać. Nie zebraliśmy też wcześniej zbyt wielu informacji, ot kilka pobieżnych ciekawostek. Jeszcze przed wyjazdem z Turcji byliśmy ostrzegani, że może nas tam spotkać coś niedobrego. Z pewnym respektem przekraczaliśmy granicę, gdy otworzyła się przed nami ciężka metalowa brama, za którą stali umundurowani funkcjonariusze.

4.05.2014

Góra w Tybecie

Piesza pielgrzymka do miejsca czczonego przez 1/5 ludzkości to całkiem niezły temat na książkę. Kiedy weźmiemy pod uwagę, że tym miejscem jest niezdobyta góra w Tybecie, robi się jeszcze ciekawiej. A gdy tematu podejmuje się jeden z najważniejszych brytyjskich reportażystów wiadomo już, że po tę książkę trzeba sięgnąć.
Kajlas to święta góra, wznosząca się za wałem centralnych Himalajów. Jest niezwykłym miejscem-symbolem dla buddystów i wyznawców hinduizmu. Ponoć jej okrążenie wymazuje grzechy całego życia.
Mityczny Tybet owiany romantyczną legendą, kraina łagodności, harmonii i spokoju. Tu wlaśnie znajduje się cel wędrówki Thubrona. Wędrówki, będącej próbą poznania i opisania tego szlaku, odciętych od świata wiosek, podupadłych i zniszczonych klasztorów, niezwykłej przyrody najpotężniejszych gór świata. Dla autora jest to też wędrówka w głąb siebie, swoich wspomnień, nasycona melancholią i tęsknotą za dzieciństwem i zmarłą matką.
Thubron niezwykle barwnie opisuje tereny przez które wiedzie jego droga, potężne góry, piękne, kolorowe doliny czy rozległe pustkowia. Wdaje sie w rozmowy i relacje z miejscową ludnością, z mnichami, aby jeszcze lepiej poczuć atmosferę niegdyś najbardziej niedostępnego zakątka świata. Przybliża wierzenia, mity i przesądy tak ważne dla żyjących i pielgrzymujących tu ludzi. 
Z jego opowieści wyłania się kraina na granicy jawy i snu, zatopiona w dawnych wierzeniach i rytuałach, a jednocześnie przesączona obecnością, tak odległych duchowo, chińczyków. Mantry, stupy, modlitewne młynki, bogowie, demony, butelki coca coli, bejsbolówki z logami amerykańskich drużyn sportowych, markowe kurtki mnichów i lamów; świat przeciwieństw i skrajności, gdzie tylko Kajlas od niepamiętnych czasów, tkwiąca w tym samym miejscu, przykuta do ziemi odciskami stóp Buddy, nie poddaje się żadnym zmianom, wpływom, doktrynom politycznym, stanowiąc święte centrum dla milionów pielgrzymów.
Swoją ostatnią książką Thubron oddaje hołd klasycznej wędrówce, niespiesznej, pieszej, która pozwala na wnikliwą obserwację otaczającego świata, na zadawanie pytań i snucie przemyśleń. Wędrówce-pielgrzymce, w której ważniejsza wydaje się droga niż cel.

2.05.2014

Tajemniczy zamek

Zamek w Łapalicach
Zamek w Łapalicach przyciąga swoim abstraktem. Kto wie czy to nie jest najnowszy zamek w Europie. Co prawda nieukończony, ale zawsze. Na pomysł jego zbudowania wpadł - w latach '80 - gdański artysta i przedsiębiorca Piotr Kazimierczak.

1.05.2014

Przerwa na obiad

Musa z przyjaciółmi zapewnił nam pyszny obiad (fot. E. Jóźwik)
Turcja nas wciągnęła. Mieliśmy przelotem zaliczyć kilka atrakcji i skupić się na Kaukazie. Nie udało się. Szczególnie pozytywnie zaskoczyli nas ludzie. Turecka życzliwość i gościnność sprawiła, że spędziliśmy tam nieco więcej czasu.

29.04.2014

Motocykl

Na papierze to zawsze inaczej :)
W najnowszym numerze MOTOCYKLA relacja z naszej ubiegłorocznej wyprawy na Kaukaz. Całkiem miło znaleźć swój tekst w branżowej prasie. Zachęcam do czytania.

22.04.2014

300 metrów przed szczytem


Kiepska widoczność, porywisty wiatr i błyskawice (fot. E. Jóźwik)
Już wieczorem zaczyna mocno wiać. W nocy praktycznie nie można spać, duje tak, że ścianka namiotu leży mi na głowie. Kiedy rano wychylamy głowy na zewnątrz praktycznie nic nie widać. Pojawił się śnieg. Dmucha jednak nieprzerwanie. Dopiero koło 10, korzystając z chwilowego wypogodzenia, zostawiamy obóz i wychodzimy do góry. Podchodzimy jakieś 200 metrów gdy zaczyna grzmieć, błyskać, a wiatr uporczywie spycha nas z grani. Chowamy się pod skałami aby przeczekać najgorsze. W takich warunkach nie ma sensu iść dalej. Wracamy do namiotu i wygrzewamy zmarznięte ciała. Dwie godziny później zwijamy wszystko i uciekamy na dół; najpierw po śladzie gpsa, potem już na oko - w kierunku wioski. Do niej docieramy pod wieczór,wyziębieni, zmęczeni i pokonani.
Tak właśnie wyglądał nasza próba ataku szczytowego (fot. E. Jóźwik)
Nasz namiot dobrze się maskował w tych warunkach (fot. E. Jóźwik)
Kiedy padł gps pozostało iść na azymut, korzystając z chwilowych przejaśnień (fot. E. Jóźwik)
Ucieczka do namiotu i ciepłego śpiwora (fot. E. Jóźwik)

21.04.2014

Suphan Dagi - pierwsze cztery tysiące?

Suphan Dagi 4058 m n.p.m. - drugi co do wysokości szczyt Turcji
To miał być nasz pierwszy szczyt w trakcie wyprawy, a dla mnie pierwszy czterotysięcznik (do tej pory nawet trójki nie było). Po przyjemnym przedpołudniu u Nesima pora było się zebrać i ruszyć do góry. Dwa tygodnie zastoju (a raczej zasiedzenia w siodle motocykli) daje się z początku mocno we znaki.