16.04.2016

Operacja ENDURO BORNE


Operacja: ENDURO BORNE
Zadanie główne: przemieścić się unikając wykrycia z Niestępowa do Bornego Sulinowa
Zadanie poboczne: 
- spenetrować opuszczone postsowieckie obiekty militarne
- zdobyć punkt obserwacyjny "Górka Piasku" w rejonie Białego Boru
- wrócić unikając wykrycia
Czas operacji: 080416 - 100416
Odległość do celu: +- 200 km
Drużyna zmotoryzowana w składzie: 
rozpoznanie - Terror, Guziec
ubezpieczenie - Bathory, Romek
wsparcie - Modern
Sprzęt: 
KTM LC4 640 Adventure - 1 szt.
Suzuki DR 650 - 1 szt.
Yamaha XT660R - 2 szt.
Suzuki DRZ 450 - 1 szt.
Zagrożenie w rejonie działań: nieznane
Dodatkowe wsparcie: brak

48 godzin

Trójmiejska zimowa ekspedycja na Śnieżkę tuż po zdobyciu szczytu


Dokładnie tyle wystarczy aby z północy Polski, z poziomu morza, przenieść się w zupełnie inny krajobraz. W tym czasie zaliczyć dojazd, wejść na Śnieżkę, odwiedzić czeskie Adrspach i Krzyżowy Wierch, dotrzeć na Szczeliniec, przenocować w tamtejszym - genialnie ulokowanym - schronisku i ostatniego dnia na spokojnie wrócić do domu.

6.03.2016

Zima, góry, rower


Zima, śnieg, góry... rower. Ten ciąg skojarzeń, a raczej ostatni jego element pojawił się u mnie niedawno, przy okazji czytania pewnej książki. W końcu zima nie po to jest aby się opierdalać. A skoro nie jeżdżę na nartach, desce czy nie uprawiam innych stricte zimowych dyscyplin to czemu nie rower? Najważniejsze to wkręcić sobie jakiś pomysł a potem - korzystając z chwili wolnego - go zrealizować. I nie ma co tracić czasu na dywagacje, szukanie problemów, rozważanie trudności. Pakować się i jechać. Nigdy w życiu nie byłem z rowerem w górach, nie miałem do czynienia z takimi podjazdami, z taką sumą przewyższeń. A przecież zima, nie jest szczytowym momentem roku dla mojej kondycji. 

Myśl jednak zakiełkowała i choć jeszcze na dzień przed wyjazdem musiałem oddać rower na dobę do serwisu, bo skrzypiał jak tonący okręt, nie było już odwrotu. Poza tym - góry. Potrzebowałem ich, a nie widzieliśmy się ponad pół roku. To długa rozłąka i dotkliwa. Myślałem co prawda o nieco innej trasie ale dzięki PKP musiałem ją lekko zmodyfikować. Jednak start z Krakowa okazał się strzałem w dziesiątkę i uczynił tę małą wyprawę ciekawszą. Pragnąłem głównie zobaczyć Beskid Niski i tak też się stało, a że wcześniej był kawałek Sądecczyzny a na koniec Bieszczady? Tym lepiej. W ciągu dziewięciu dni było wszystko, 14 stopni ciepła, dwa dni pełne deszczu jak i piękna zima w wyższych partiach. I pomijając z rzadka rozsiane ospałe miejscowości, prawie zero człowieka. Więcej wkrótce...

6.02.2016

To Hel and back


Ostatnio zdarzyło mi się być na Helu zdecydowanie częściej, niż bym podejrzewał, że bym chciał. Tym razem nie miałem nic do gadania w tej sprawie. Mniejsza jednak o przyczynę. Ostatniego dnia zamiast korzystać z podwózki na helski dworzec, postanowiłem przejść się wzdłuż wybrzeża. Ośmiokilometrowy spacer wydmami, plażą a przy okazji penetracja militarnych obiektów, na które trafiłem po drodze. Ta część Mierzei obfituje w dawne umocnienia, poprowadzono nawet szlaki ułatwiające dotarcie do najciekawszych z nich. Ja nie podążałem szlakiem i nie szukałem niczego na siłę. Miałem po prostu ochotę się przejść. A, że przy okazji parę ciekawych miejsc się znalazło...

21.01.2016

Nagły atak zimy

Pięknie nas wtedy zasypało
Te zdjęcie, choć zrobione smartfonem, należy do moich ulubionych. Poprzedniego dnia szliśmy spać przy zachodzącym na czerwono słońcu. Fakt, że było dosyć zimno wieczorem, ale żaden z nas nie spodziewał się nagłego ataku zimy. Był początek października, trzy dni temu opuściliśmy deszczową wschodnią Turcję. Przez dwa dni w Tbilisi towarzyszyło nam piękne słońce i ciepła jesienna pogoda. Natomiast pierwszy poranek w Armenii sprawił, że poczuliśmy się jak na świątecznym wyjeździe do Zakopanego. Tylko, że nikt na Święta w polskie góry nie jeździ motocyklem. Prędkość 40 lm/h była szaleństwem. Widoczność prawie zerowa, droga pioruńsko śliska. Przemarznięci i przemoczeni zjechaliśmy do przydrożnej knajpy aby się ogrzać... tylko, że nikt tu nie grzał. Ale chociaż dostaliśmy ciepłe śniadanie i gorącą kawę. A potem przyszło nam założyć na siebie wszystko co ze sobą mieliśmy i ruszyć dalej....

11.01.2016

Zimowy Bałtyk i wraki


Ostatni weekend wieńczył fazę chwilowego ataku zimy. Okazał się też dobrym czasem, żeby zobaczyć co tam piszczy na otwartym morzu. Bo w Zatoce Puckiej piszczy lód. I to piszczy aż miło, po horyzont.

20.12.2015

Nie ma nudy

Enduro jesień nie pozwala nam się nudzić. Wyjazd w zeszły weekend skończył się walką z Yamahą o to, żeby dojechała do garażu oraz wizytą Adama w szpitalu na zszycie kciuka. XTRce nie pomagała wilgoć i padający przez całą drogę powrotną deszcz (znowu!!). Adamowi zaś ostrzenie kija ostrym kozikiem. Podobnie jak brak apteczki. Na szczęście problem w tej pierwszej został już zdiagnozowany a i kciuk Adama ma się coraz lepiej.