Nawet nie wiedzieliśmy, że już jesteśmy w Kurdystanie. Po prostu o tym nie myśleliśmy. Uświadomił nas w tym Nesim, najważniejszy człowiek w malutkiej, pasterskiej wiosce u podnóża Suphana Dagi. On też nas ugościł w swoim domu i zapewnił bezpieczne schronienie dla naszych motocykli. Wypiliśmy z nim tysiąc szklanek herbaty, próbując przy okazji rozmawiać, choć nie znaliśmy wspólnego języka. Pozostał język gestów, jak zwykle niezawodny w takich momentach.
Nie pozwolono nam wyruszyć w górę bez odpowiedniego zaopatrzenia
Przed domem Nesima
W tej malutkiej wiosce u podnóża potężnej góry spotkaliśmy wspaniałych ludzi (fot. E. Jóźwik)
Trochę irytuje mnie ten napis ( fot. E. Jóźwik ) Byliście przecież razem i to wasza wspólna była wyprawa :) Sorki za szczerość ale to mnie męczy przy dzisiejszej kawie :)
Trochę irytuje mnie ten napis ( fot. E. Jóźwik ) Byliście przecież razem i to wasza wspólna była wyprawa :) Sorki za szczerość ale to mnie męczy przy dzisiejszej kawie :)
OdpowiedzUsuńA widzisz, nie chcę naruszać praw autorskich :)
Usuń