![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcLgdWR5WYGSTyh6eBkwbeQS1XVrh0D0hI6f-uSLJzOjtUX42l7cTT-xdbfeNLEgGl1Uj5lxZyxIv9UjCrliCC7iN_EFlBOpcuJcTC_iRXnWgbBKEJIu5O4oThvNnYgu9y6GZP2JFMlkrs/s640/P1267435_1067x800.jpg) |
Przy ogniu było ciepło ale namiot stał w strefie subarktycznej |
Niektórzy się nie szczypią i dają radę w nieco bardziej ekstremalnych warunkach bez ognia i jeszcze jakby nigdy nic czytając gazetkę :) No mnie się to nie udało. Choć wypad zaliczam do udanych to jednak nie wyobrażam go sobie bez życiodajnego ciepła ogniska.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7CTAgzrqQIxJ_FYbw-fhJLejMQw_fGAgkHsbz6sGLEE8nsSPwTZTAadtQQB4C6Wrj2A-v3yyuD50cGPyIAVbQ6qxFicjzLDx_1bq0E5AZlJ4vVU-JBPSN90goYZU-HYKmizomKMJ5gDp2/s640/P1277439_1067x800.jpg) |
Wiem, że można zabrać papier i zapalniczkę, ale to daję więcej satysfakcji, poza tym jest jeszcze łuk ogniowy :) |
Każde oddalenie się od niego - na rozbicie namiotu, na przyniesienie drewna, czy z rana na zwijanie obozu -było bolesne, a możliwość zwieńczenia każdej z tych czynności rozgrzaniem się w cieple płomienia okazała się bezcenna. W zasadzie przy braku ognia jedyna opcja jaką dla siebie bym widział to niewyściubianie głowy spod śpiwora. Od momentu jak się w nim zakopałem wieczorem do rana tylko raz potrzeba fizjologiczna zmusiła mnie do opuszczenia względnie ciepłego schronienia. I to tylko tyle aby się podnieść i otworzyć połę. Za to widok wtedy okazał się nietęgi. Las pięknie rozświetlał wiszący tuż nade mną księżyc. Sen umilał wyjący gdzieś w górze wiatr. Rano nie chciało się wychodzić ale szybkie przywrócenie do życia ognia pozwoliło na konsumpcję śniadania i sprawne pakowanie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9M25VUl6bBcioaerhdY25zL5WMvfghoA5rgaFGsRh4kfAZYwuhB9bkeY97bQlRGV0gyVerUeSLp7qHeoduf2Mw55an1jVhCuv3XtgbMXWghUdbAW9bAda0KTOgcxJ7b71z_ejQKvZEK8q/s640/P1267429_1115x800.jpg) |
W lesie cisza i spokój, za to dużo śladów nart... a to daje do myślenia |
No tak kiedy ja zmagałem się z arktycznym zimnem na tafli zalewu kolega spokojnie podgrzewał walonki w ciepłym ognisku :) Popieram ognisko to dobry pomysł, tylko ubrania po powrocie do domu lekko śmierdzą wędzonką ale wypoczynek stanowczo bardziej przyjemny. Mówiąc krótko zmarzłem wczoraj i na jakiś czas mam dość biwaku na środku Zaleu Wiślanego :)
OdpowiedzUsuńNo wędzonka jest niestety okrutna :/ Wszystko do prania po powrocie, no ale cieplej :)
UsuńSurvival dla odważnych :-)
OdpowiedzUsuńPodziwiam. Ostatnio mnie korciło by zrobić coś podobnego jednak zrezygnowałam. Może jeszcze kiedyś :)
OdpowiedzUsuńNie ma co rezygnować trzeba się bawić a zima się kończy :)
UsuńHa ha... ;-))
OdpowiedzUsuńWy to macie pomysły z Jarkiem!
No ja na takie coś się nie piszę... ;-)
Szacunek za podjęcie decyzji o noclegu w tak niskiej temperaturze. Drugi punkt za samowystarczalną egzystencję w warunkach przebywania poza cywilizacją samemu. Ludzie twierdzą iż taki rodzaj survivalu nastawiony jest na rekreację, ale przecież przygotowuje też on do działań w warunkach zagrożeń podczas klęsk żywiołowych. Nigdy nie wiadomo co nas czeka. Piękna sprawa, silnie oczyszcza umysł!
OdpowiedzUsuńNo to mam nadzieję, że przyszłej zimy wyruszysz ze mną na mróz :)
UsuńJest pełna zgoda na zimowe wyjście. Zapisuje się! Zamiast herby zabieramy 1L spirytusu. Myślę,że rozsądna zamiana.
OdpowiedzUsuńNo to będzie Pan zadowolony :)
Usuń