15.12.2013

W stronę Kapadocji

Mamasun Baraji
Kiedy zaczęliśmy zbliżać się do Kapadocji rozległe wyżynne, stepowe tereny ustąpiły miejsca rozmaitym formacjom skalnym. To właśnie z tych formacji oraz wykutych w nich całych miastach skalnych słynie ten region. Oczywiście nie tylko z tego...
Wieś Yaprakhisar - po prawej minaret a w skale wykute domy
Formacje skalne w pobliżu Yaprakhisar
Wąwóz Ihlara

11.12.2013

Tuz Golu

Tuz Golu - jezioro solne
Znaczna część Turcji mieniła się jednym kolorem. Rozległe pola, stepy w kolorze uschniętej trawy towarzyszyły nam przez setki kilometrów. Naszą uwagę w tym jednostajnym krajobrazie przykuło potężne jezioro Tuz - drugie co do wielkości w Turcji. Jego zasolenie jest o kilka procent wyższe niż w Morzu Martwym. Od tej strony, od której podjechaliśmy wody praktycznie nie było, tylko solna skorupa.
Wody, czy raczej błotnistej brei za wiele nie było

3.12.2013

Czaj? Oh yes, please!

Herbatka u Bossa (fot. E. Jóźwik)
Kiedy stanęliśmy gdzieś tam w środku Turcji na stacji benzynowej, na której okazało się, że nie ma benzyny, boss - czy to w ramach czystej życzliwości czy też jako zadośćuczynienie - poczęstował nas herbatą. Takie darmowe herbatki zdarzały nam się na tureckich stacjach jeszcze wiele razy. Nie tylko na stacjach, każdy kto nas przyjmował, gościł czy chciał trochę pogadać, częstował nas czajem. Bardzo nam się to spodobało i szybko stał się to nasz ulubiony trunek, którego wręcz wyczekiwaliśmy, i za którym później zdążyliśmy jeszcze zatęsknić.

Picie czaju to niemal rytuał (fot. E. Jóźwik)

9.11.2013

Przedsmak Turcji

Gdzieś w tureckim interiorze
Nasza przygoda w Turcji nie zaczęła się najlepiej. Już pierwszej nocy zostaliśmy okradzeni o czym pisałem nieco szerzej tutaj. Mimo pewnych strat i podłamanego morale ruszyliśmy dalej aby dać Turcji szanse na rehabilitacje. Po skierowaniu się na południe, turecki interior coraz bardziej mi się podobał. Olbrzymie, puste przestrzenie powodowały, że szukanie miejsca na namiot było czystą i krótką formalnością.

6.11.2013

Pierwsze spotkania

Wspólne zdjęcie z szefem agro-serwisu
Przez pierwsze dni nie bardzo mieliśmy możliwość i czas do nawiązywania nowych znajomości. No chyba, że na stacjach benzynowych. Po rewelacyjnym porannym manewrze gdzieś w bułgarskim polu, mój motocykl potrzebował małej pomocy. Znaleźliśmy ją już kilkanaście kilometrów dalej w niedużej wiosce. Jak się okazało w tamtejszym serwisie maszyn rolniczych pracowało dwóch gości, którzy również byli motocyklistami należącymi do lokalnego klubu. Tym sposobem warsztat był do naszej dyspozycji, a i pomocna dłoń się znalazła. 
Trampek w pit stopie

5.11.2013

Jakoś trzeba zacząć

fot. E. Jóźwik
Niekiedy człowieka ponosi ułańska fantazja. Szczególnie jak ktoś szepcze mu do ucha głupie pomysły. Pierwszy głupi pomysł zakończył się glebą w piachu, pękniętymi plastikami i stłuczonym barkiem, który boli do dzisiaj. Tak, nasza przygoda zaczęła się dopiero w Bułgarii...
fot. E. Jóźwik

Daleko jeszcze?



Kiedy człowiek wybiera się gdzieś dalej, do nieco bardziej odległych krajów natrafia na dosyć dolegliwą przypadłość - odległość. Naszym pierwszym celem zasadniczym była Turcja, ale żeby tam dotrzeć trochę czasu trzeba poświęcić. Sama Polska z północy do południowych granic to prawie 800 km, a potem kolejne kraje, w których pewnie jest dużo do zobaczenia ale nie ma na to czasu. Tak więc do Turcji jechaliśmy jak automaty. Od rana do wieczora, a niekiedy i do późnej nocy. Co więcej gdzieś tak do Serbii cały czas padało. Dopiero tam odpuściło i temperatura zaczęła być akceptowalna i komfortowa. Taki przelot strasznie męczy i nie daje w zasadzie żadnej satysfakcji. Na zdjęciu migawka z Serbii - pierwsze godziny słońca i piękna droga przez wąwóz, pierwsze pozytywne wrażenia z jazdy.

30.10.2013

Back to reality


Jakieś dwa tygodnie temu wróciłem do domu. Za mną, śmiało mogę to napisać, wyprawa życia. Przynajmniej tego dotychczasowego. Ponad 10 tyś. km przejechanych na motocyklu, około 3 tyś. km bez motocykla, różnymi innymi środkami transportu. 36 dni w drodze. Tysiące szklanek wypitej herbaty, a i kilka butelek wina. Mnóstwo fantastycznych ludzi spotkanych po drodze, kilogramy życzliwości i gościnności. Kilka rzeczy wyszło zgodnie z planem, cała masa dzięki nie trzymaniu się go. Powoli dochodzę do siebie i aklimatyzuje do codziennego życia. Tym razem nie będzie jednej konkretnej relacji jak ta z Rumunii. Raczej poszczególne refleksje czy spostrzeżenia. Biorąc pod uwagę ilość zrobionych zdjęć i nagromadzonych wspomnień przez zimę blog nie umrze. 
Zapraszam też do zajrzenia na naszą stronę, na której bardziej rozwlekłe materiały i sporo zdjęć. A będzie tego cały czas przybywać.

5.09.2013

4 dni do wyjazdu



Do naszej wyprawy pozostały już tylko 4 dni, więc to prawdopodobnie ostatni post jaki tu zamieszczan nim wrócimy w drugiej połowie października. Przed nami 40 dni przygody. A po powrocie oczywiście masa wrażeń do opisania na blogu. Zapraszam do śledzenia naszych poczynań https://www.facebook.com/MotoGory

11.08.2013

Dolomity


Kilka kadrów z lipcowego wyjazdu w Dolomity. Nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszej pogody. Góry w pięknym słońcu wyglądały bajecznie.



8.08.2013

Przygotowanie motocykla

Nowy napęd cieszy nie tylko oko ale też ucho
W ubiegłym roku do Rumunii pojechałem na totalnym spontanie, tyczyło się to również przygotowania motcykla, którego w zasadzie w ogóle nie było. W tym roku Trampka czeka zdecydowanie dłuższy i trudniejszy wyjazd w związku z czym należy mu trochę czasu poświęcić. Do tej pory zaliczył już synchro gaźników i regulację zaworów. Wymieniony został także tylny amortyzator oraz zregenerowany kranik.

6.08.2013

MotoGóry!!

Operacja Kaukaz 2013
Kto wie ten wie, a kto nie wie właśnie się dowie. Pora zdradzić tegoroczny plan wyprawowy! Jak się spotka przy wódce dwóch wariatów to musi to się skończyc dobrym pomysłem :) Tak więc w tym roku ruszam na Kaukaz!!! W zasadzie ruszamy, bo tym razem w dwa motocykle, dwóch samców i niezliczone ilości kilometrów. Tą wyprawą postanowiliśmy połączyć w jedno nasze pasje, czyli podróżę motocyklowe i górską wędrówkę. Naszym marzeniem jest bowiem zdobyć podczas tej wyprawy kilka kaukaskich szczytów m.in.: Elbrus, Kazbek czy Ararat. Takżę zabieramy ze sobą dodatkową, niezbędny w warunkach wysokogóskich, sprzęt. Czy uda się plan zrealizować w pełni? Być może nie ale w niczym nie umniejszy to wspaniałej przygody jaka nas czeka! Wyruszamy z Polski 7 września. Przygotowania idą już pełną parą. Śledzić nasze poczynania można tu:
MotoGóry Fan Page - i to najbardziej aktualne źródło informacji, oraz tu:
MotoGóry - strona powoli się rozbudowuje i aktualizuje

29.07.2013

Dolomity


Nie mam ostatnio czasu tu zaglądać, dużo się dzieje, w głowie mętlik. W ramach odetchnięcia udało mi się jednak wyskoczyć na kilka dni w Dolomity. Pierwszy raz byłem we włoskich górach i muszę przyznać, że zrobiły na mnie spore wrażenie. Pogoda dopisała nam piękna, choć śnieg jeszcze utrudniał pokonywanie niektórych ferrat. 

12.07.2013

Kaszubskie szlaki - refleksja

Kaszubskie szlaki
Rzadko w tym sezonie oddalam się gdzieś dalej motocyklem dlatego ten krótki weekendowy wypad na Kaszuby mocno mnie ucieszył. Niestety (albo stety :)) tegoroczny główny plan wyprawowy zmusza mnie do oszczędzenia zarówno Hondy jak i przede wszystkim kasy. Coś za coś, teraz pojeżdżę mniej ale już we wrześniu wszystkie te zaległości odrobię z nawiązką. Ale o tym wkrótce....

11.07.2013

Kaszubskie szlaki - poranne mgły

Jez. Zamkowisko - ok. 4 rano
Noc w czasie tego wyjazdu spędziłem pod namiotem nad jeziorem Zamkowisko. Wieczorem dosyć szybko się ochłodziło i jezioro powoli zaczęło oddawać swoje ciepło. Kiedy ok. godz. 4 rano się ocknąłem i wyjrzałem z namiotu, jezioro ginęło we mgle.

10.07.2013

Kaszubskie Szlaki - ślady przeszłości

Jezioro Zamkowisko
Uwielbiam odnajdywać takie miejsca, które świadczą o dawnej bytności człowieka. Często są to już tylko specyficznie ukształtowane formy terenu, czy też kilka porozrzucanych kamieni ale to wystarczy. Najczęściej, choć nie zawsze, w tych miejscach panuje cisza i spokój pozwalające na chwilę refleksji. Takie miejsca znalazłem również na Kaszubach. Najpierw nad Jeziorem Zamkowisko, trafiłem na pozostałości dawnego grodu Pirsna, pochodzącego najprawdopodobniej z okresu wczesnego średniowiecza. Dziś to już tylko charakterystyczne formy terenu porośnięte lasem, na wysokiej skarpie nad jeziorem.

8.07.2013

Kaszubskie Szlaki - Wieżyca

Widok z Wieżycy
Sobotnie wojaże po kaszubskich drogach doprowadziły mnie do stóp Wieżycy. Co prawda już kiedyś tu byłem ale z przyczyn niezależnych podówczas nie udało mi się wejść na górę. Wieżyca to najwyższe wzgórze pasm morenowych Wzgórz Szymbarskich a jej wysokość to 328,7 m n.p.m.. Jest to więc ledwie pagórek a jednak stanowi najwyższe wzniesienie pojezierzy polskich oraz całego Niżu Polskiego. Na jej szczycie wzniesiono wieżę widokową, z której rozpościera się piękna panorama na Kaszuby.
Platforma widokowa na szczycie
Widok na stronę północno-zachodnią
Widok na Jezioro Patulskie

7.07.2013

Kaszubskie szlaki

Szutry to najlepsze drogi dla Transalpa
W końcu udało mi się oderwać na chwilę od codzienności, zebrać w sobie, spakować graty, wsiąść na moto i ruszyć. Tym razem kierunek Kaszuby, w końcu to blisko od mojego obecnego miejsca zamieszkania a okazji do penetracji rejonów jeszcze nie było. I już po kilkunastu kilometrach zaczęło mi się podobać. Kaszuby są bardzo malownicze, a urozmaicone ukształtowanie terenu sprawia, że są tu idealne trasy na motocykl. Dużo krętych dróg, dużo podjazdów i zjazdów, takie małe górki niemal. Mnie jednak najbardziej spodobało się to, że jest tu niesamowita ilość dostępnych szutrowych dróg, przecinających pola, lasy, okrążających jeziora, docierających do urokliwie położonych małych wioseczek. A w poznawaniu ich znakomicie pomaga Krzysztof Hołowczyc w wersji terenowej :) Kilka zdjęć na dobry początek.

30.06.2013

Zapomniane miejsca


Są w Bieszczadach nadal miejsca niesamowite, w których samo przebywanie sprawia wrażenie obcowania z czymś niezwykłym. Jak wysiedlone, zapomniane wsie, o mieszkańcach których przypominają już tylko stare nagrobki i krzyże. Pozostałość wsi Caryńskie, leżącej u stóp Połoniny Caryńskiej jest takim magicznym miejscem, cisza i spokój jaki tu panuje sprawiają, że gdzieś między tymi nagrobkami i krzyżami zda się, że człowiek usłyszy jakiś zbłąkany głos z przeszłości....

28.05.2013

Morza mgieł


Poranek na Połoninie Wetlińskiej to magiczna sprawa. Kiedy pierwszy raz spałem w Chatce Puchatka, wstaliśmy po 4 rano aby obejrzeć wschód słońca. To był niesamowity widok. Tym razem nie zebrałem się tak wcześnie, ale kiedy wyszedłem na zewnątrz gdzieś około godziny 8 widok i tak zniewalał. Wszystkie doliny dokoła tonęły we mgle, a nad nami świeciło słońce. To całkowicie hipnotyzujący pejzaż. I to kolejny dowód na to, że mimo totalnie spartańskich warunków warto zatrzymać się tutaj na noc.

27.05.2013

Bieszczady cd.

Widok ze Smereka
Kiedy już objeździliśmy motocyklami co ciekawsze bieszczadzkie drogi i zakątki przyszła pora aby się pożegnać. Chłopaki rozjechali się w swoje strony a ja zostawiłem Trampka, zabrałem plecak i ruszyłem w góry. W końcu po to tu przyjechałem, po ciszę, spokój i przestrzenie.

25.05.2013

Może morze wróci

"Morze może wróci" to książką będąca zapisem kilkutygodniowej podróży autora - Bartka Sabeli - do Uzbekistanu. Jednak nie jest to zwykła relacja z podróży. Autor bowiem wyruszył z domu zaintrygowany zjawiskiem, o którym mało się mówi, a które jest jedną z największych katastrof ekologicznych na świecie. 
Morze Aralskie (właściwie jezioro) do lat '60 czwarte co do wielkości jezioro na Ziemi. Obecnie, kilka mniejszych zbiorników, z których największy wciąż jest w pierwszej dwudziestce największych jezior globu. A wszystko to przez absurdalną i możliwą chyba tylko w ZSRR utopijną wizję utworzenia bawełnianego imperium w samym środku Azji. W regionie suchym, którego istnienie uzależnione było i nadal jest od dwóch wielkich rzek niosących wodę z pamirskich lodowców oraz od Arala, który był nimi zasilany. Bartek Sabela próbuje w swej podróży zrozumieć jak mogło do tego dojść, jak można było zrealizować tak poroniony pomysł, którego skutki odbiły się na życiu setek tysięcy ludzi. Wystarczy wpisać w Google Morze Aralskie i zobaczyć jakże charakterystyczne zdjęcia, a na nich statki i kutry, zniszczone, zeżarte przez rdzę stojące na... pustyni. Obok nich przechadzają się wielbłądy, a wielki niegdyś błękit, zastąpił szary, bezkresny pył.

19.05.2013

Pierwsze wyjście...

Z tego może być zgrany duet leśnych dziadów
Dobrze jest czasem spotkać kogoś kto ma podobne pasje i zainteresowania. Można wtedy łączyć siły i działać razem. Z Marcinem poznaliśmy się jakiś czas temu i względnie szybko okazało się, że jest kilka rzeczy, które oboje lubimy. W końcu udało nam się zorganizować wspólny wypad. To był dobrze spędzony czas, bo jak inaczej mogłoby być przy ognisku? Środek lasu i płomień ogniska to warunki nieporównywalne klimatem z jakimkolwiek spotkaniem w mieście. Ognisko sprzyja rozmowie a cisza i spokój lasu przekłada się na stan umysłu. Z takiego wypadu człowiek zawsze wraca z lepszym nastawieniem.

12.05.2013

Gdzie diabeł mówi dobranoc

Gdzieś tu znaleźliśmy koniec świata
Jest takie opowiadanie Andrzeja Sapkowskiego pt. "Kraniec Świata". Jego bohaterowie docierają do krainy, gdzie jak okiem sięgnąć, oprócz drogi, którą jadą, dokoła łąki i pola, gdzieś tam w oddali drzewa, las. Uczucie znalezienia się na końcu świata towarzyszy zarówno im jak i czytelnikowi. W Bieszczadach znaleźliśmy takie miejsce.

8.05.2013

Wypalarnie węgla drzewnego


Na Trampkach zawsze znajduje się ciekawe miejsca
Pamiętam jak przy moim drugim pobycie w Bieszczadach trafiliśmy przypadkiem do jednej z charakterystycznych bieszczadzkich wypalarni węgla drzewnego. Podówczas nic o nich nie wiedziałem więc byłem zaskoczony i zaciekawiony tematem. Pogadaliśmy wtedy z jednym ze smolarzy przy butelce czegoś niewybrednego. Tej majówki znowu przypadkiem trafiliśmy w takie miejsce.

7.05.2013

Uroki bieszczadzkich dróg

Jeden z kilku nieco już ucywilizowanych przejazdów przez rzekę - gdzieś w okolicach Duszatynia
Jeżdżenie po Bieszczadach motocyklem to czysta przyjemność. Są i piękne asfaltowe winkle, do których kleją się szybsze maszyny jak i odcinki pełne dziur, są szutry a nawet przejazdy przez rzeki, czyli coś co najbardziej lubią fani enduro. Nam udało się skosztować i tego i tego.

6.05.2013

Czasem raźniej w kilku

Jedna z ciekawszych dróg - w tle most dawnej Bieszczadzkiej Kolejki Wąskotorowej
Raczej nie miewam okazji do jeżdżenia z innymi motocyklistami. Raz, że ich za bardzo nie szukam a dwa, że lubię sam decydować co, gdzie i jak. Ale w Bieszczadach miałem okazję pojeździć prawie przez trzy dni z dwoma fajnymi ludźmi z forum TA - Andrzejem i Danielem. Przekonałem się dzięki temu, że w grupie też może być ciekawie. Tylko grupa musi być względnie mała i mieć podobne potrzeby. U nas to wszystko wystąpiło. Jeździliśmy bez spinki, niemal relaksacyjnie przemierzaliśmy najciekawsze bieszczadzkie drogi, te bardzo klasyczne jak Duża i Mała Pętla Bieszczadzka, oraz te boczne, leśne szutry. A wieczorami czas też płynął przyjemnie przy piwie i pogawędkach. Pozdrowienia dla chłopaków!
Baza Ludzi z Mgły - kultowy wetliński lokal, spędziliśmy w nim dwa wieczory

5.05.2013

Moto Bieszczady

Nad Sanem
Skoro majówka dawała okazję do wyegzekwowania dłuższego wolnego, nie można było tej sposobności zmarnować. Długa - 800 kilometrowa - droga przez całą Polskę i znalazłem się w innej strefie klimatycznej. Gdy na Północy było zimno i ponuro w Bieszczadach było średnio 15-20 stopni więcej i przez większość czasu świeciło słońce. To był dobry czas aby pozwiedzać malownicze zakątki tych pięknych gór z perspektywy jednośladu. Ale nie tylko...

22.04.2013

Droga czeka...

Góry, motocykl, namiot i spokój - niczego więcej nie potrzeba
Wiosna się przebudziła i coraz trudniej usiedzieć w domu. Co roku w tym okresie wzmaga się we mnie wewnętrzna potrzeba odcięcia od codzienności, ucieczki... Moje myśli błądzą już gdzieś po górskich szlakach podczas gdy moje ciało dalej tkwi w okowach dnia powszedniego. I, jak najpierw pierwszych podmuchów ciepłego wiatru, tak teraz wyczekuje pierwszego nieco dłuższego wolnego aby wreszcie pogodzić fizjologię z psychiką, zespolić je w jednym miejscu i czasie, gdzieś daleko stąd. Za tydzień majówka, moje plany nadal stoją pod znakiem zapytania. Ale to tylko kwestia czasu i to już niedługiego, nie można walczyć z własną naturą...

19.03.2013

Ucieczka na szcyt

Dawno już nie wpadła mi w ręce książka, którą czytałbym z takim zainteresowaniem i potrzebą wracania do niej w każdej wolnej chwili. "Ucieczka na Szczyt" jest niczym innym jak hołdem kanadyjskiej pisarki - Bernadette McDonald - dla wspaniałej epoki polskiego himalaizmu, trwającej od drugiej połowy lat '70 do pierwszej połowy lat '90.

12.03.2013

Kolosy 2012

Ernest Jóźwik i jego Czarna Afryka
Inspiracja to dobra rzecz. Wyzwala nowe pragnienia, marzenia czy cele. Ciężko ruszyć tyłek z domu bez inspiracji. Gdzie więc jej szukać? Jak ktoś ma z tym problem na co dzień to raz do roku może odwiedzić Gdynię, bo to właśnie tam odbywają się coroczne Ogólnopolskie Spotkania Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów - Kolosy. W tym roku mieliśmy ich już piętnastą edycję.

5.03.2013

Przebudzenie, czyli lewa w górę !

Takie miejsca było ciężko dzisiaj znaleźć ale się udało
Prawie cztery długie miesiące Transalp spędził w zimowym uśpieniu. Oczywiście trochę mu przeszkadzałem, gdyż tradycyjnie zima to najlepszy okres na serwis motocykla. Jednak dzisiejszego dnia bestia została przebudzona. I do kolejnej zimy już na dłużej nie zaśnie. Na start, badanie techniczne - formalność. Prawie, bo ktoś kiedyś wpisał dane do dowodu nie spoglądając na motocykl. 1cm3 różnicy w pojemności silnika i kilka kg w dopuszczalnej masie całkowitej. Niby pierdoły a mogą narobić problemu. Na szczęście nie narobiły. No a potem jak nigdy nic strzeliło prawie 70 km. Co prawda po miejskich szosach więc to jeszcze niepełna radość, za to dobry początek. Szczególnie, że pogoda aż się prosiła, zęby ją wykorzystać. I to przyjemne uczucie, kiedy po zimie mija się pierwszego motocyklistę z tym charakterystycznym gestem lewej ręki :)
Na zjazd z utwardzonej nawierzchni jednak jeszcze zdecydowanie za wcześnie

24.02.2013

Spotkania

Pamiątkowe zdjęcie z Panem Markiem - Plesza
Czasem, będąc w podróży, zdarzy się spotkać ciekawych ludzi. Oczywiście "ciekawość" można różnie interpretować. Spotkany na ulicach Bukaresztu debil, który się do nas rzucał w pewien sposób też był ciekawy. Ale nie o ten rodzaj ciekawości mi chodzi. Raczej myślę o ludziach, którzy albo nam w czymś pomogą, albo doradzą, albo okażą bezinteresowną sympatię.

23.02.2013

Sezon nadchodzi

Mały koń pociągowy w Gura Humorului - Rumunia 2012
Przeglądając zdjęcia naszła mnie myśl: kiedy Trampek znowu będzie tak objuczony? Zima powoli dobiega końca, podobnie jak moje prace serwisowe. Śniegi zaraz odpuszczą, temperatura wzrośnie i w końcu będzie można wychylić się z garażu i poczuć tę nieskrępowaną radość z przemieszczania się na dwóch kółkach. 
A kiedy objuczymy Trampka? Tak konkretnie, nie na weekendowy wypad. Plany już się rodzą, być może po raz pierwszy już w maju uda się wyjechać poza naszą wschodnią granicę. A potem w sezonie letnim, a raczej u jego schyłku przyjdzie czas aby zrealizować tegoroczny "main plan".
Do tego czasu i w międzyczasie z pewnością polecą setki kilometrów po okolicznych trasach, nastąpi penetracja Kaszub, Pomorza i Wybrzeża, najchętniej mniej uczęszczanymi, bocznymi drogami - bo tam zawsze jest najciekawiej.

3.02.2013

Vogelsang Riding

Ostatni - w zeszłym roku - rowerowy wypad do Bażantarni zakończył się kilkoma ujęciami, które  w końcu - z bólem - poskładałem w jako taką całość. Montaż jest prosty a wręcz chamski ale parametry mojego sprzętu nie pozwalają na bardziej wyśrubowane zabawy. Puenta w każdym razie jest taka, że na rowerze można się dobrze bawić a także epicko upadać. 

27.01.2013

Walka o ogień

Przy ogniu było ciepło ale namiot stał w strefie subarktycznej
Niektórzy się nie szczypią i dają radę w nieco bardziej ekstremalnych warunkach bez ognia i jeszcze jakby nigdy nic czytając gazetkę :) No mnie się to nie udało. Choć wypad zaliczam do udanych to jednak nie wyobrażam go sobie bez życiodajnego ciepła ogniska.