Na imprezie pożegnalnej nie mogło zabraknąć tortu |
Po wielu miesiącach przygotowań w końcu ruszyli po przygodę swojego życia. Neno i Remi pod banderą wyprawy Wagadugu 2012 w minioną niedzielę, odprowadzeni przez kilkadziesiąt motocykli, ruszyli z Zambrowa do Burkina Faso. Udowodnili tym samym, że ogromne samozaparcie i dużo pracy włożonej w przygotowanie się do takiej wyprawy musi skończyć się sukcesem. Bo sukcesem jest już sam wyjazd. A nie wątpię, że będzie nim cała podróż. Zrobili wokół siebie niezły medialny szum, dzięki czemu pozyskali sporo sponsorów i grono wiernych kibiców. I bardzo dobrze, bo jeśli można to czemu nie? Dzięki temu po powrocie będziemy mogli zobaczyć obszerny materiał z tej wyprawy zarówno w postaci masy zdjęć jak i materiału filmowego. Ja im wiernie kibicuje i życzę szerokości oraz niesamowitych wrażeń!!
To tylko część ekipy, która przybyła aby odprowadzić dwóch wariatów |
Film z przygotowań:
No i TO JE TO :)
OdpowiedzUsuńNooooo... Rewelacja... Też mam takie marzenie...
OdpowiedzUsuńTo co, kiedy jedziemy??? ha ha
Niedługo przyjacielu... niedługo... :)
UsuńAle ja na serio pytam!
UsuńTakie coś wymaga planowania, przygotowań, sponsorów...
Mi się marzą dwa kierunki: Londyn i Oslo.
Mogą być wersje rozszerzone: na samą górę Wielkiej Brytanii i na samą górę Norwegii.
Oczywiście tak dla rozgrzewki. Później w świat.
Mi się marzy kilka kierunków... półwysep Kolski, Gruzja, Mongolia i moto-Elbrus, i nordkapp ale to można połączyć z Kolskim. Na krótsze dystanse o sponsorów będzie trudno. Dobrze jakbyś ogarnął sprzęt który da radę na gorszych drogach lub tam gdzie ich nie ma. Później wszystko jest proste ograniczają nas tylko własne marzenia i lęki :)
UsuńCo tu ogarniać... To tylko kwestia pieniędzy... Zawsze ten sam problem.
UsuńTaki sprzęt jaki mam jest najbardziej uniwersalny jak na moje potrzeby. Na obecne czasy. I sprawdza się bardzo dobrze.
Fakt. Na bezdroża trzeba coś innego...
Ja tam Twojego sprzętu nie neguje bo jest git! Tylko nie do końca na trasy które mi się marzą :) ale nie zawsze trzeba się pchać w teren. Jak mi nie wyjdzie mój plan nie-motocyklowy w przyszłym roku to chyba pocisnę na Bałkany :d
OdpowiedzUsuń