![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUkT82AQXCRfyLjLb_Oe4uqqPifxQ5F90khSYqiXaHuA7pXTGKEV3nfLeXTQ8WK4TxTfbGN2CnghqMK3DlnxnXHvrqQQpBwhL4sIpZK78t_cV4dz8Y0Ojg8IIboehAq3uobTun4z63_ayX/s1600/2B36PbM.jpg) |
Chińska ciężarówka, irański kierowca i dwaj motocykliści bez motocykli :) (fot. E. Jóźwik) |
Irańska biurokracja na granicy nas pokonała. Okazało się, że nie posiadamy właściwego dokumentu na to, aby wjechać na teren kraju motocyklami (carnet du passage). Nie byliśmy w stanie nic na to poradzić. Zostawiliśmy więc motocykle (z lekkim niepokojem) na parkingu celnym, zapakowaliśmy się w plecaki i ruszyliśmy na podbój Iranu w wersji backpackerskiej :)
Szybko okazało się, że łapanie stopa w tym kraju nie jest takie proste. Owszem auta stają, ale każdy chce kasy, najlepiej w dolarach. Szczęśliwie trafia nam się dobry człowiek, który zatrzymuje się sam, podchodzi do nas i całkiem niezłym angielskim proponuje, że zabierze nas do Teheranu. Tyle, że rusza o 4 nad ranem. Pozostaje nam się gdzieś schować na kilka godzin, a że jesteśmy w sporym mieście, naszą kryjówką staje się budowa. Rano prawie się spóźniamy na odjazd. Nasz kierowca jest bardzo punktualny. Już w drodze modyfikujemy plan i - za radą Sabisha - Teheran omijamy bokiem. Zatrzymujemy się zaledwie kilka razy podczas wielogodzinnej jazdy. Koniec końców przejeżdżamy z nim 1200 km!!!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA_K4uZJu-GFnTYzHjuNFaE1yGPPG9i4GbSdaG-OUpRyZYX47mgMIS8raqYBd2Fz8QSCWCKBPGgBIrSErr0vXXP-ccbm7ltkffSwoxS-wn5jJeMtUFMPLtygv8uDz3MFMVeUDM8rpmf0NG/s1600/RlXbipq.jpg) |
Tym razem obóz rozbiliśmy na piętrze budowy (fot. E. Jóźwik) |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVG21hMCnTV0RodO4jCZiyRihkuCtQutGmKn1_ykxOHAX5T3Qv7kowFSv-Q_N3PVOuFVvrY6w6Iqvr7YeniJqipiEdjt4BMjkmKvm49CtocUjsD4ZQ4H0DmwEa_-nLJ6K4e9pDnjBe6jVr/s1600/LPvpSxh.jpg) |
Dzielny Foton zabrał nas w podróż przez pół Iranu (fot. E. Jóźwik) |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIvc9SJ2Fi6jArSrkqi0WHu2Q69SWH0TtleQYfKNPIHmXTfNJho5kkhJ5moz3zpqwEqszW7VGXQuUS_a-nqSDPCdzyY8L-ohQjHbqjhewHQ1Ilfk8vtxNZOSgKadopH9Oa0Bo0bQK0AoNe/s1600/lU8M0XV+(1).jpg) |
Po kilku godzinach, we dwóch na przedniej kanapie, miałem wszystkiego dość (fot. E. Jóźwik) |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiygIrw8D-D1AtJWLSbrEo2m57XyivJ1dAah_eVhDHVlL_lGYKET-t42a7fydxSDoIbB5vxtiJNYSYJThi51F_UIo1LF8W6w0CN_umdJCCCIpiRtFiPs375R1tl0A2BtOpgiZI7MHR8dI7W/s1600/yrU0xft.jpg) |
Przerwa na śniadanie w stylu irańskich driverów (fot. E. Jóźwik) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz