Pięknie nas wtedy zasypało |
Te zdjęcie, choć zrobione smartfonem, należy do moich ulubionych. Poprzedniego dnia szliśmy spać przy zachodzącym na czerwono słońcu. Fakt, że było dosyć zimno wieczorem, ale żaden z nas nie spodziewał się nagłego ataku zimy. Był początek października, trzy dni temu opuściliśmy deszczową wschodnią Turcję. Przez dwa dni w Tbilisi towarzyszyło nam piękne słońce i ciepła jesienna pogoda. Natomiast pierwszy poranek w Armenii sprawił, że poczuliśmy się jak na świątecznym wyjeździe do Zakopanego. Tylko, że nikt na Święta w polskie góry nie jeździ motocyklem. Prędkość 40 lm/h była szaleństwem. Widoczność prawie zerowa, droga pioruńsko śliska. Przemarznięci i przemoczeni zjechaliśmy do przydrożnej knajpy aby się ogrzać... tylko, że nikt tu nie grzał. Ale chociaż dostaliśmy ciepłe śniadanie i gorącą kawę. A potem przyszło nam założyć na siebie wszystko co ze sobą mieliśmy i ruszyć dalej....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz