10.03.2018

Podróż do kraju rewolucji


Trochę nie wiem jak mam się ustosunkować do tego co widzieliśmy i czego doświadczyliśmy na Kubie. Z jednej strony mógłbym zasypać Was dziesiątkami pocztówkowych widoczków, a z drugiej te wszystkie plaże z katalogów, kolonialne kamienice czy odpicowane amerykańskie krążowniki są tak odległe od kubańskiej codzienności, że prawie szczypią w oczy. Chociaż wierzę i jestem przekonany, że można tam pojechać w ramach jakiegoś all inclusive i wrócić szczęśliwym i w pełni zadowolonym, pewnie nawet nie potykając się o rzeczywistość. My się o tę rzeczywistość jednak kilka razy potknęliśmy. Ale o tym w kolejnych wpisach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz