![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlM2NYGFvFVbthjKLTJww88rXFp0dp0uMJcbXSbtZLrKlbQHR-fAg-zDXTCLKaJ-rWtq4CCVu538sHRzqIKJNc_yZwWYqWmb499lbXJexhfVVFGKLbc5Z8hpmgfIItoYTuwtFvqFj9_mLO/s1600/P6182940.jpg) |
Ten plan kiełkował od kilku lat |
Od zawsze mieszkam w niedalekim sąsiedztwie morza. Kiedy jest się dzieckiem nad morze jeździ się z rodzicami smażyć się na piasku, budować zamki i oczywiście chlupać w wodzie. Z wiekiem człowiek idzie zapewne w jedną z dwóch dróg: kontynuuje plażowanie z całym jego dobytkiem, czyli tłumami ludzi, skwierczącym słońcem i ogólną plażową nudą albo od morza ucieka. Ja poszedłem tą drugą drogą.