17.11.2014

A czemu nie?

Gdzieś głęboko w albańskich górach - tylko ja i motocykl
Wiele osób przed wyjazdem, wiele osób w jego trakcie i jeszcze kilka po powrocie pytało - czemu pojechałem sam. Czy mi się chciało, czy tak nie nudno, etc.? Odpowiedź w tytule jak dla mnie całkowicie wyczerpuje temat. Ale spróbuje to jednak nieco rozjaśnić. Stojąc przed dylematem: jechać samemu albo nie jechać wcale, oczywistym jest dla mnie wybór pierwszej opcji - jechać! Nie ma co się oglądać na znajomych, którzy akurat nie mogą w tym terminie, może będą mogli w innym, a może wcale. Gdybym za każdym razem kiedy chcę gdzieś pojechać oglądał się za towarzystwem... cóż stracił bym kilka pięknych wypadów. Czy nudno? Wszystko zależy od nas samych, ja się specjalnie nie nudzę kiedy jeżdżę sam. Zwłaszcza, że naprawdę trzeba się starać aby podczas wyjazdu nikogo nie poznać i nie spotykać ciekawych ludzi. Samotny wyjazd na Bałkany okazał się bardzo obfity w takie spotkania, od mniszek w żeńskim klasztorze, przez bardzo biednych wiejskich gospodarzy, na których podwórku spałem, dwie szalone dziewczyny z Polski (Ania. Magda - pozdrawiam), czeskich bikerów, z którymi dwa dni przemierzałem albańskie szlaki, po sympatyczną rosyjską parkę w Ochrydzie, u której nocowałem oraz zwariowaną Tajwankę przemierzającą świat autostopem. A to nadal nie wszyscy. 
Jest oczywiście pewna obawa, że coś może pójść nie tak, że nagle na środku górskich bezdroży coś stanie się z motocyklem czy ze mną, ale gdyby zakładać tak z góry to bez sensu byłyby jakiekolwiek wyjazdu dalej niż do osiedlowego sklepu. 
Samotna podróż zmusza też do aktywniejszego działania i wchodzenia w interakcje. Nie można już podpierać się towarzyszem, wysłać go żeby o coś zapytał, czy coś załatwił (a ja tak lubię). Wszystko trzeba ogarniać samemu, nikt nic za nas nie załatwi. Nie ma czasu i miejsca na bariery językowe, społeczne, wstyd czy strach przed obcym. Jeśli się nie przełamiemy nasz wyjazd zamieni się we frustrującą walkę o przetrwanie, walkę z samym sobą.
Często ludzie tłumaczą się strachem i brakiem towarzystwa, z którym można ruszyć. Co mogę powiedzieć? Nie idźcie tą drogą, strach zastąpcie rozsądkiem, a towarzystwo znajdziecie już w drodze.

12.11.2014

A w lesie mgliście...

Tu nie ma się nad czym rozwodzić - niech zdjęcia mówią za siebie. Jesień to piękna pora, niekoniecznie w mieście. Za to w lesie inny świat. I wcale nie muszą to być rozpalone słońcem złote liście. Pozornie szara i bura pogoda, która przytłacza między blokami w lesie pokazuje zupełnie inne oblicze.