|
Widok ze Śnieżki |
Człowiek musi się czasem zresetować, niekoniecznie upijając się do nieprzytomności. Po całej zimie na tyłku, nie ruszając się specjalnie z miejsca zamieszkania, rodzi się głód, który z każdym kolejnym dniem potęguje się stopniowo opanowując wszelkie procesy myślowe. Kilka miesięcy nędznej pogody, krótkich dni, małej ilości słońca, powoduje, że pierwsze jakiekolwiek przejawy wiosny łykam jak nadzieje na lepsze jutro. Najlepszy zawsze jest ten pierwszy ciepły podmuch, który może być nawet złudny ale on właśnie sprawia, że ten głód zaczyna osiągać apogeum.