Tej jesieni jakoś tak mało czasu na wszelkie wypady, nawet motocykl już zaraz trzeci miesiąc będzie jak stoi w garażu. W październiku udało się jednak wyskoczyć w Pieniny. Tam mnie jeszcze nie było, a szukaliśmy miejsca żeby trochę odpocząć, odetchnąć i cieszyć górskim klimatem bez ekstremalnych przeżyć. A to są góry do tego idealne.
Mieliśmy zaledwie trzy dni i sporo szczęścia do pogody. Na spokojnie udało nam się wejść na Trzy Korony skąd rozpościerała się fantastyczna panorama na Tatry. Zdobyć pocztówkową Sokolicę, przejść, a kolejnego dnia również przejechać rowerem, malowniczy Przełom Dunajca. Przespacerować się urokliwym (choć tłocznym) Wąwozem Homole i dalej wspiąć się na Wysoką. A w dniu pogodowego kryzysu postanowiliśmy zobaczyć ruiny zamku w Czorsztynie i stojący na przeciwległym brzegu Czorsztyńskiego Jeziora zamek w Niedzicy.
Mieliśmy zaledwie trzy dni i sporo szczęścia do pogody. Na spokojnie udało nam się wejść na Trzy Korony skąd rozpościerała się fantastyczna panorama na Tatry. Zdobyć pocztówkową Sokolicę, przejść, a kolejnego dnia również przejechać rowerem, malowniczy Przełom Dunajca. Przespacerować się urokliwym (choć tłocznym) Wąwozem Homole i dalej wspiąć się na Wysoką. A w dniu pogodowego kryzysu postanowiliśmy zobaczyć ruiny zamku w Czorsztynie i stojący na przeciwległym brzegu Czorsztyńskiego Jeziora zamek w Niedzicy.
Pieniny w jesiennej odsłonie okazały się wyjątkowo wdzięczne, a intensywny weekend to akurat w sam raz tyle, żeby z grubsza poznać to co te niewielkie pasmo ma do zaoferowania.
Czwarte zdjęcie cudowne. W ogóle cudownie. Jeszcze tam nie dotarłam. Jak zwykle widząc u Ciebie na blogu fajne miejsce, wpisuję na listę "tam będę" ;). Cieszę się bardzo, że zmotywowałam jakoś do pisania :D
OdpowiedzUsuń