Weekend z motocyklem na Kaszubach. Sprawcy - Prochu i Poss'ter. Zamieszani: spora grupa maniaków z forum TCP. Pogoda - idealna. Trasa - to co tu mamy najpiękniejszego. Atomsfera: zacna.
Szkoda tylko, że nie mogłem się tam pojawić już w piątek. Ale nie ma czego żałować. Sobotni objazd Kaszub był bardzo udany. Wstrzeliliśmy się w idealną pogodę. Jastrzębia Góra, Wieżyca, bunkier Gryfa Pomorskiego, lasy, asfaltowe winkle, szutrowe dróżki, fajni ludzie. Wieczorem ognisko, nocleg pod namiotem (ostatnio chyba go używałem jesienią). W czasie powrotu udało się uniknąć deszczu (korzystając z drzemki pod wiatą na parkingu). Po opiniach ludzi zdaję się, że może to stać się imprezą cykliczną. Warunki na Kaszubach są do tego idealne wię czemu nie.
Przy okazji mogłem w końcu nieco więcej pojeździć Yamahą i zdecydowanie jest to idealny motocykl do takiej jazdy. Dużo zakrętów, szutorwych dróg, z dala od autostrad i ekspresówek. To jego żywioł. Poza asfaltem prowadzi się zdecydowanie lepiej i łatwiej niż Transalp, przede wszystkim dzięki mniejszej masie oraz większej zwartości konstrukcji. Motocykl jest po prostu bardziej poręczny. Już mnie korci aby go zapakować i ruszyć przed siebie na kilka dni...
Przy okazji mogłem w końcu nieco więcej pojeździć Yamahą i zdecydowanie jest to idealny motocykl do takiej jazdy. Dużo zakrętów, szutorwych dróg, z dala od autostrad i ekspresówek. To jego żywioł. Poza asfaltem prowadzi się zdecydowanie lepiej i łatwiej niż Transalp, przede wszystkim dzięki mniejszej masie oraz większej zwartości konstrukcji. Motocykl jest po prostu bardziej poręczny. Już mnie korci aby go zapakować i ruszyć przed siebie na kilka dni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz