2.11.2015

Czegoś brak


Jakoś mi ostatnio brakuje klimatu towarzyszącego podróżowaniu. Tej swobody przemieszczania się, czasowego nieograniczenia, codziennej niewiadomej, oderwania od tego co "tu i teraz". Czuję się spłaszczony, jakby ktoś przydeptał mój niewidzialny ogon i ograniczył możliwości ruchu. A nic nie zapowiada tego, żeby sytuacja w najbliższym czasie miała się zmienić. A może dopada mnie jesienny nastrój?














Choć jesień ostatnio wyjątkowo zaprzecza swej depresyjnej naturze. Liście żółkną, czerwienieją i opadają na ziemię w niemal nieustającym blasku słońca. Takie oto okoliczności przyrody znowu nie pozwoliły mi usiedzieć w domu. A fakt przedłużonego weekendu pozwolił poczuć chociaż namiastkę podróży. Bo znowu przez chwilę nie liczył się cel tylko fakt bycia w drodze i podziwiania świata. Mimo, że kierunek był z grubsza obrany. Tym razem Bory Tucholskie. 










Oczywiście bocznymi dróżkami, jak najmniej asfaltem, tak jak od jakiegoś czasu lubię najbardziej. A na tych terenach jest w czym wybierać jeśli chodzi o nieutwardzone drogi. Czasem w ogóle nie wiedziałem gdzie jestem... i jakoś za tą wiedzą nie tęskniłem.

2 komentarze: