5.01.2013

Poza szlakiem

Są przygody, których biuro podróży nam nie zagwarantuje
Podróżować można na wiele sposobów, w dzisiejszych czasach nie dość, że prawie nie ma ograniczeń to można również korzystać z gotowych pakietów, czyli biur podróży. Ta opcja znajduje wielu wielbicieli bo ściąga z barków takiego turysty konieczność planowania i przygotowywania. Człowiek płaci pieniądze i jedzie, leci, płynie, ma zapewnione atrakcje i zaplanowany z grubsza każdy dzień. Nie musi się o nic martwić i może wreszcie "odpocząć". Co prawda tak jak w ubiegłym roku może się to skończyć brakiem możliwości powrotu, bo akurat biuro okazało się niewydolne ale to mimo wszystko znikome przypadki. 


Dawny most kolejowy pod Ornetą, z głównej drogi niemal go nie widać
Taka jednak turystyka do mnie nie przemawia. Ma kilka zasadniczych minusów, z których największym jest ograniczenie siebie i swojej roli w wyjeździe oraz oglądanie i zwiedzanie tego co jest na pokaz, i co zawiera biuletyn reklamowy. Dotykamy wtedy wierzchołka góry lodowej a często bywa tak, że najciekawsze jest to co poniżej.
Zalew Soliński to nie tylko pocztówkowa tama
Zupełnie inaczej jest kiedy od początku działamy sami, kiedy plan i pomysł rodzi się w naszej głowie, kiedy z góry założony cel jest tylko pretekstem do tego aby w końcu znaleźć się w drodze. A potem... potem o ile nie jesteśmy niewolnikami własnych - nazbyt niekiedy precyzyjnych założeń - może zacząć się przygoda.
Zapomniany żydowski krzyż gdzieś w Bieszczadach - u dołu przykuty łańcuchem diabeł
Niezależnie czy podróżuje się z plecakiem wspomagając się życzliwością kierowców, dobrodziejstwem komunikacji zbiorowej, własnym autem, rowerem czy motocyklem, istotne jest to aby nie zamykać się na to co nas otacza. Nie przemieszczać się na ślepo z punktu A do punktu B bo tam akurat jest niesamowita perła architektury, którą trzeba zobaczyć. Czasem warto zjechać z tej trasy, skręcić w niepozorną boczną dróżkę, leśny trakt czy ledwo widoczną ścieżkę bo można tam spotkać coś zupełnie niesamowitego, czego z całą pewnością nie będzie w przewodniku Pascala. 
Bieszczadzkie szlaki skrywają wiele tajemnic
Niech to będzie urokliwy leśny zagajnik, interesująca formacja skalna, pozostałości wysiedlonej wsi, czy jakaś mała zapomniana osada, w której spotkamy życzliwych ludzi. Wszystko to wzbogaci naszą wyprawę i sprawi, że nie będzie ona n-tym powieleniem tego co przeżyło setki ludzi w ramach last minute czy all inclusive. Wtedy to już będzie nasza podróż, nasze doświadczenia i wspomnienia. 
Okolice Tolkmicka
Kiedy każdy dzień jest inny a kierunek drogi wyznacza instynkt albo przypadek, przynajmniej we mnie, zamiast rosnącego niepokoju pojawia się ciekawość i otwartość na to co będzie. Nie wiem gdzie będę spał ani kogo spotkam. Nie martwię się tym, bo przespać można się wszędzie a wielokrotnie zdarzy się tak, że w końcu trafimy na nocleg w jakimś niezwykłym miejscu bądź w towarzystwie świetnych ludzi. 
Gdy przez kilka godzin próbuje się złapać stopa na mało ruchliwej norweskiej drodze można trafić na taką perełkę jak stary młyn
Strach ogranicza i każe działać zachowawczo, zatrzymać się w hotelu, unikać obcych, nie zjeżdżać z głównych traktów. Są i tacy, którzy ze strachu całe życie nie ruszają się z domu dalej niż do sklepu. Więc skoro już się ruszyliśmy to zapomnijmy o strachu. Poza nim mamy jeszcze instynkt i rozwagę - to wystarczy.
Osobliwe spotkanie przy fioletowym trunku
Z dala od głównych dróg Rumunii - okolice zamieszkanej przez Polaków wsi Plesza
Nasz obóz nad Morzem Północnym
Czasem można trafić na plan filmowy
Autostop na wodzie? Taką propozycją skończyła się nasza próba przejścia tędy z wielkimi plecakami
W podróży twój dom jest tam gdzie go akurat rozstawisz
Gdzieś w mierzejskich lasach


3 komentarze:

  1. No... No... Ciekawe, ciekawe... ;-)
    Ładne foty... Później jest co oglądać, co wspominać...

    OdpowiedzUsuń
  2. a jak i gdzie się wypróżniacie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam traktować to pytanie poważnie? :) Tam gdzie nikt nie widzi :)

      Usuń