1.03.2014

Poranna niespodzianka

Tą drogą jechaliśmy w totalnych ciemnościach
W czasie naszej 36-dniowej podróży większość noclegów wyszukiwaliśmy po zmroku. Szczęśliwie dla nas znaczna ich część była bezpieczna i względnie wygodna. Po ucieczce z Trabzonu nocleg znaleźliśmy koło biednej wiejskie chaty. Wykończeni jazdą po ciemku, górską drogę bez kategorii, zalegliśmy jak trupy. Jakże miły był poranek, kiedy gospodyni tej chatki przyniosła nam gorącą herbatę i skromne, ale znakomite śniadanie. Uroku temu wszystkiemu dodawał wspaniały widok na potężną dolinę i wijącą się jej brzegiem witkę drogi, którą pokonywaliśmy w totalnych ciemnościach.

Poranek w takim miejscu, z takim widokiem...
i pyszne śniadanie pozytywnie nastawiły na nowy dzień

2 komentarze:

  1. Podsumowując tą całą podróż...Śledziłem każdy dzień na blogu, dopingowałem, i cieszyłem się razem z Tobą. Jestem dumny, gratuluje odwagi i czekam na kolejne plany. Najlepiej pasowałyby tu słowa Ryszarda Kapuścińskiego:

    " Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba najlepsza choroba na jaką można zapaść :) Pozdro!

      Usuń