8.05.2013

Wypalarnie węgla drzewnego


Na Trampkach zawsze znajduje się ciekawe miejsca
Pamiętam jak przy moim drugim pobycie w Bieszczadach trafiliśmy przypadkiem do jednej z charakterystycznych bieszczadzkich wypalarni węgla drzewnego. Podówczas nic o nich nie wiedziałem więc byłem zaskoczony i zaciekawiony tematem. Pogadaliśmy wtedy z jednym ze smolarzy przy butelce czegoś niewybrednego. Tej majówki znowu przypadkiem trafiliśmy w takie miejsce.
Zajrzeliśmy do wnętrza wielkich retort, poczuliśmy zapach wędzonego i ogromny żar bijący od rozpalonej retorty. Jeden ze smolarzy opowiedział nam jak powstaje taki węgiel drzewny, który potem używamy do grilla, w filtrach wodnych, do rysowania a w formie aktywnej również przy problemach żołądkowych. 
Taka rozpalona retorta daje w promieniu kilku metrów niezłą dawkę żaru
Taką retortę wykłada się w środku drewnem aż po sufit, układając szczapy jak najciaśniej. Ułożenie tego zajmuje cały dzień. Potem się to rozpala od dołu. Dopływ powietrza reguluje się odpowiednimi kanałami. Kiedy się już dobrze rozpali zamyka się górną klapę i ciśnienie powoduje, że drewno w środku zaczyna się również spalać od góry. Trwa to z tego co pamiętam dobę albo i lepiej. Kiedy proces dobiegnie końca, retorta ostygnie (po kolejnych wielu godzinach) w środku zostaje może jedna czwarta materiału, który został tam na początku wsadzony. Jeden kilogram węgla drzewnego uzyskuje się z ok. 5 kg drewna. Przy czym ma on znacznie wyższą wydajność energetyczną przy spalaniu niż materiał, z którego powstaje. 
Ponieważ nie wszystkie były rozpalone mogliśmy zobaczyć jak to wygląda w środku (czego nie widać na tym zdjęciu :P)
Co ciekawe takie smolarnie nie są na stałe w tych samych miejscach, można je załadować na ciężarówkę i przewieźć gdzieś indziej. Ponoć jest ich już coraz mniej. W kilku miejscach zdarzyło mi się też zobaczyć pojedyncze opuszczone egzemplarze.
Przygotowany surowiec
Piękna rosyjska maszyna pamiętająca lata '50 ubiegłego wieku, ponoć na chodzie, choć poobijany okrutnie, bak ledwo się trzymał, wał napędowy ostatniej osi dawno gdzieś zniknął, rdza jest wszędzie, a jednak nadal służy do zwożenia drewna z lasu

4 komentarze:

  1. Wybieram się w Bieszczady od wielu lat i od wielu lat mam problem aby tam zawitać :) Fajne miejsce fajne fotki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo tak jest z tymi Bieszczadami, człowiek jak sobie myśli coby pojechać w góry, to zaraz mu przed oczami stają skaliste granie czy wierchy z zapierającym dech widokiem, a Bieszczady takie przy tym niepozorne. Za to jakie urokliwe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, a pamiętasz może gdzie to było? Ostatnio coraz trudniej o czynne retorty. Wiem o jednym zestawie na północ od Wetliny i drugim nieopodal Mucznego.

    OdpowiedzUsuń